***
Łatwo poznacie po mojej fryzurze, że te zdjęcia czekały na publikację równiuteńki rok. Nie robi to większej różnicy, bo wydaje mi się, że przez ten czas Wiedeń wcale nie zbrzydł i że w dalszym ciągu warto go odwiedzić.
Nie ma co ukrywać, że z Cieszyna do Wiednia to rzut beretem, więc ktoś taki jak ja może sobie po prostu wyskoczyć tutaj na kawę i jeszcze tego samego dnia wrócić do domu. Nie sądźcie, że to moja codzienna praktyka, ale wiedźcie, że gdybym tylko mogła to bym tak robiła.
Ten wpis to równowaga do posta o Cieszynie. Niech to będzie komplet. Zostawiam Was ze zdjęciami i szczerym zapewnieniem, że Wiedeń jest najpiękniejszym miastem w jakim byłam.
***