W oczekiwaniu na nowy salon

Pochmurne jesienne dni to idealny moment na myślenie o zmianach.

Generalnie na deszcz nie ma co wychodzić i można spokojnie zasiąść w wygodnym fotelu z kubkiem kawy i rozmyślać o zmianach, które chciało by się wprowadzić, a na które w lato nie starczało czasu.

No i nie zgadniecie, co robiłam podczas pierwszych jesiennych deszczy…

:):)

 Wymyśliłam sobie nowy salon.

Z miliona różnych względów musimy dokonać w nim zmian.

Po pierwsze—  gdy urodzi się dziecko mądrzy rodzice z reguły kupują nowy, większy samochód.

My jesteśmy bardzo mądrzy 🙂 ale niestety na nowy samochód, coby zmieścił wszystko i wszystkich, póki co nas nie stać.

Więc… żeby sobie stworzyć poczucie rodzicielskiej doskonałości postanowiliśmy kupić większą kanapę.

Skoro nie będziemy nigdzie jeździć, to chociaż siądziemy sobie wszyscy razem na wygodnej kanapie.

Wybór kanapy miał być prosty.

Wiedziałam jaką i gdzie chcę kupić.

Nie przewidziałam tylko, że sklep nie myśli tak jak ja i idealnej dla nas kanapy nie zrobili.

Musimy w takim razie kupić dwie.

(A może od razu to auto… no nie wiem…)

No bo jedną dużą, żeby móc się na niej rozłożyć w ilości czterech osób, a drugą rozkładaną na tak zwaną „czarną godzinę”.

Czyli dodatkowe spanie dla gości.

:):)

Bardzo lubimy gości.

🙂

Ale będzie ona służyła również jako łóżko do chorowania— z salonu zrobimy wtedy izolatkę.

 No widzicie— jak każda matka mam wszystko dokładnie przemyślane.

Czyli dwie kanapy- to po pierwsze.

Po drugie nowy stolik kawowy, bo skrzynia mi już obrzydła i wraca do mieszkania, do Wisły.

A co!

No i dywanik.

Jegomość już z nami zamieszkał, jest piękny i czeka na kolegów.

Jak już uporamy się z zakupem powyższych, nie omieszkam Wam pokazać efektu końcowego.

Myślę nawet o zmianie koloru ścian na zupełnie biały lub orzechowy.

Sprawę przesądzi czas— ważne żeby się wyrobić przed świętami.

Bądźcie cierpliwi i trzymajcie kciuki!

Alicja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *