Święta, święta…

***

Dzisiaj jeszcze trochę świąt.

Nie miałam okazji podzielić się z Wami swoimi dekoracjami.

Powody były dwa- po pierwsze zbyt wiele nie robiłam, po drugie potrzebowaliśmy czasu dla siebie po ciężkich dwóch miesiącach i najnormalniej w świecie nie włączałam komputera.

Dzisiaj, za pięć dwunasta, nadrabiam zaległości.

Jeszcze zdążę- przecież święta jeszcze trwają.

A Ci wolniejszego stanu to pewnie szaleją gdzieś w klubach więc świętować będą pewnie i jutro 🙂

My nadrobiliśmy wszystkie domowe, rodzinne zaległości.

Przez ten krótki czas wydarzyło się wiele ważnych rzeczy, tak jakby właśnie czekały na ten moment, kiedy będziemy mieli czas i będziemy mogli się nad nimi spokojnie pochylić.

Wiele spostrzeżeń natury społecznej- jednak święta to dobry czas na obserwowanie ludzi.

No i przyjemność wspólnych posiłków, niekończącego się gadania przy stole i odwiedzin. Radości z tego, że się nie jest samemu, że jest się lubianym i że za rogiem są podobni do nas ludzie.

Miłe uczucie.

🙂

A najprzyjemniej było piec dla nich wszystkich chleb.

Odkąd zaczęłam w grudniu zeszłego roku nie mogę przestać.

Domagali się wszyscy, tak więc na ostatnich nogach, bladym świtem, wstawałam, żeby przywitać rodzinę zapachem i smakiem świeżego chleba.

Na dodatek i zajączek się spisał, bo przyniósł wyczekaną książkę.

Pewnie już się domyślacie, co będę robiła przez następne dni…

🙂

Wszystkiego dobrego dla Was w Święta i na zawsze!

A.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *