***
Dzisiaj jeszcze trochę świąt.
Nie miałam okazji podzielić się z Wami swoimi dekoracjami.
Powody były dwa- po pierwsze zbyt wiele nie robiłam, po drugie potrzebowaliśmy czasu dla siebie po ciężkich dwóch miesiącach i najnormalniej w świecie nie włączałam komputera.
Dzisiaj, za pięć dwunasta, nadrabiam zaległości.
Jeszcze zdążę- przecież święta jeszcze trwają.
A Ci wolniejszego stanu to pewnie szaleją gdzieś w klubach więc świętować będą pewnie i jutro 🙂
My nadrobiliśmy wszystkie domowe, rodzinne zaległości.
Przez ten krótki czas wydarzyło się wiele ważnych rzeczy, tak jakby właśnie czekały na ten moment, kiedy będziemy mieli czas i będziemy mogli się nad nimi spokojnie pochylić.
Wiele spostrzeżeń natury społecznej- jednak święta to dobry czas na obserwowanie ludzi.
No i przyjemność wspólnych posiłków, niekończącego się gadania przy stole i odwiedzin. Radości z tego, że się nie jest samemu, że jest się lubianym i że za rogiem są podobni do nas ludzie.
Miłe uczucie.
🙂
A najprzyjemniej było piec dla nich wszystkich chleb.
Odkąd zaczęłam w grudniu zeszłego roku nie mogę przestać.
Domagali się wszyscy, tak więc na ostatnich nogach, bladym świtem, wstawałam, żeby przywitać rodzinę zapachem i smakiem świeżego chleba.
Na dodatek i zajączek się spisał, bo przyniósł wyczekaną książkę.
Pewnie już się domyślacie, co będę robiła przez następne dni…
🙂
Wszystkiego dobrego dla Was w Święta i na zawsze!
A.