***
Zima.
Zima w obecnych czasach… dla osoby, która pamięta puchaty śnieg skrzący się w słońcu, mróz, który nielitościwie szczypał w policzki, odmrażał palce i „pachniał” świeżości, współczesna zima jest nijaka. Bez wyrazu, wręcz smutna. Narzekało się kiedyś na ten śnieg, którego dzisiaj nam brakuje, oj narzekało. Że odśnieżanie, że trzeba iść do szkoły ubranym jak niedźwiedź, że dłuży się okrutnie… a dziś chętnie by się do tego wszystkiego wróciło. Do przemoczonych butów, bo nie było tych dzisiejszych, wypaśnych, do wełnianych skarpet robionych przez babcię, których się szczerze nienawidziło, bo gryzły. Wróciło by się, do tego mleka z czosnkiem i miodem, który mama kazał pić, bo w przypływie ekstazy człowiek najadł się śniegu a potem chorował…
Minęło to. Jest nowe. Czy dobre, okaże się za jakiś czas. Jedno wiem- szanujmy to, co mamy tu i teraz. Co z tego, że jest inaczej, co z tego, że wydaje nam się to gorsze, dziwne i nienaturalne niż to, co znaliśmy do tej pory… My nie wiemy dokąd zmierzamy. Nic nie dzieje się nadaremnie. Wszystko się zmienia i to jest jedyna pewna rzecz w tym naszym zabieganym życiu.
Więc jeśli jeszcze kiedyś przyjdzie Wam ochota narzekać, że do dupy, że to nie tak ma być, że musi być po staremu, to to zostawcie. Stańcie z boku i obserwujcie, doceniajcie co jest, nie obrzydzajcie dzieciom, tego, co dla nich jest absolutnie normalne, tak, jak kiedyś dla nas śnieg po same uszy. Niech uczą się, że świat jest dobry, niech szukają w nim pozytywnych aspektów, a nie dziur, które trzeba załatać i problemów, które trzeba naprawić. Wszyscy nauczymy się akceptacji.
Dla mnie obecne zimy są suche i bez koloru, a jednocześnie ciche i spokojne. I taką zimę właśnie chciałabym Wam przedstawić. Widzę ją dokładnie taką, jak na zdjęciach poniżej. Zima zamarła, wyciszona, bez atrybutów. Ale w dalszym ciągu jest to zima, inna, ale ciągle zima…
***