***
Nie znalazłam lepszego sposobu na przywitanie wiosny, jak właśnie przez pokazanie Wam mojej małej ruinki
🙂
Wiosna jest dla mnie zawsze początkiem czegoś nowego i dobrego, więc moje marzenie o posiadaniu własnej pracowni i showroomu świetnie się wpisało w ten czas.
Niestety droga do spełnienia będzie długa i wyboista- z wielu przyczyn.
Są momenty, że nawet kiedy tylko o tym myślę robi mi się słabo, a potem przychodzi moc i energia, i chęć rozwalenie systemu 🙂
Tak więc- remont nieunikniony, wakacje spędzę na wpatrywaniu się w maleństwo i skuwaniu ścian, finansowo będę w dołku przez najbliższych kilka miesięcy… i mimo to ciągle bardzo, bardzo wierzę, że ma to sens.
Obawiam się, że moja rodzina (czyt. mój mąż) mnie opuści w imię świętego spokoju, dziecko nr 1 zapowiedziało, że będzie mnie kochać choćby nie wie co.
No ale umówmy się… fortuna na pstrym koniu jeździ…
🙂
O tym jak bardzo się boję, że może nie wyjść, że gra nie warta świeczki, że może lepiej sprzedawać odkurzacze z pozytywką, nie będę Wam pisać…
W najgorszym razie będziemy tam trzymać rowery 🙂
Natomiast plan maksimum zakłada taką oto wersję wydarzeń:
– dziecko rodzi się „na spaniu” całe i zdrowe
– moje ciało wraca do formy w przeciągu dwóch tygodni
– dobra dusza, która podejmie się remontu oczekuje realnej zapłaty, jest uczciwa i sprawna
– osuszenie budynku nie spowoduje zawalenia się całej kamienicy i nie będzie kosztowało tyle ile mi powiedziano na początku
– pod koniec wakacji załatwiamy żółty samochód i przywozimy wszystkie moje meble i z każdym z nich po kolei się rozprawię
– w między czasie powstanie pracowania, a z gotowych już rzeczy showroom,
– jeszcze w wakacje zaczną pojawiać się pierwsi klienci, którym bardzo, bardzo będę się podobały moje meble 🙂
– w Święta Bożego Narodzenia napiję się pierwszej lampki wina od ponad roku- za zdrowie, za siły, za marzenia
🙂 🙂 🙂
W całym tym planie, jedyną zmianą, na którą się zgadzam to, że samochód wcale nie musi być żółty…
Cudownej wiosny dla WAS!!