***
Witajcie,
dzisiaj podzielę się z Wami swoim pomysłem na aranżację letniego stołu.
Zdjęcia przywołują na myśl, takie sierpniowe, późne lato- kiedy jest gorąco, kolory zaczynają blaknąć, a powietrze jest suche i czeka się na deszcz…
To taki koniec lata, który pachnie ziemią i który chętnie spędza się leżąc na ciepłej, rozgrzanej trawie.
Zdjęcia jednak nie odbyły się w plenerze tylko w Niszy, w pewien piękny, sierpniowy dzień. Była to kontynuacja sesji produktów z Zielonej Doniczki.
Miałyśmy ochotę wypróbować „zieloną” ceramikę w akcji. Rzeczywiście pięknie wpisała się w klimat. Faktura naczyń fantastycznie zagrała z blatem z surowego drewna, z prostymi świecznikami i delikatnie zdobionym szkłem. Stonowane kolory, podkręcone turkusową misą, dają całe mnóstwo możliwości wykończenia. Można rozszaleć się z kolorami dań, przekąskami, owocami i nie popaść w przesadę. Bardzo lubię takie zestawienia. Może być poważnie, może zostać zupełnie prosto, ale też, przez drobne dodatki, można całkowicie zmienić charakter spotkania.
W ogóle uważam, że aranżacje stołów, które się teraz wykonuje to prawdziwe dzieła sztuki. I warto poświęcić temu chwilę. To jest jeden z tych tematów, w którym ogranicza nas tylko wyobraźnia.
A najfajniejszy jest fakt, że niewielkim kosztem możemy takie efekty uzyskać we własnym domu. Są to tak przystępne pomysły, a okazji do ich realizacji jest tak dużo, że aż grzech się tym nie pobawić i nie skorzystać.
Ja od jakiegoś czasu zwracam dużą uwagę na to, jak wygląda mój stół podczas rodzinnych uroczystości. I uwierzcie mi- to nie są kosztowne aranżacje. Czasem wystarczy ściągnąć obrus, ustawić świece, między nimi mech i białe talerze i już jest klimat. A jeśli mamy lniane serwetki to już zupełnie ekstra.
Lubię też kiedy, na przykład, zastawa jest z różnych kompletów. Albo kiedy są tylko białe talerze, ale za to mnóstwo polnych kwiatów w kilku wazonach, albo kiedy w talerzu leży tylko gałązka rozmarynu…
To takie drobiazgi, a potrafią wszystko zmienić…
W przypadku aranżacji na zdjęciach postanowiłyśmy pozostawić pole dla wyobraźni. Stworzyć tylko bazę. Trochę surową, przaśną, ale jednocześnie odrobinę elegancką dzięki świecznikom i kielichom z ciętego szkła. Dodałyśmy tylko małe ozdoby- ususzone polne maki, włożone do szklanki, kawałek znalezionego na spacerze drewna i voilà!
Sztućce to prawdziwe, rodzinne skarby, które dostałam po prababci. Każdy z innej parafii. A jednak najfajniejsze na świecie.
Ciągle sprawdza się łączenie starego z nowym, więc póki moda się jeszcze nie zmieniła korzystajmy z tego :).
Nie wiadomo co będzie jutro, a wtedy klops :).
Do tego obowiązkowo świeczki.
Tutaj też można poszaleć. My dałyśmy je do misy, ale równie dobrze sprawdzi się zwykły talerz lub spodeczki od filiżanek.
***
Lato zbliża się wielkimi krokami. Nie warto tracić czasu na siedzenie przy brzydko zastawionym stole.
W moim domu nierzadko nawet śniadania jemy przy świecach.
A kiedy ktoś ma gorszy dzień, to szczególnie dbamy wtedy o atmosferę przy stole.
Dopieszczamy, ustrajamy, żeby móc się oderwać od problemów i w miłym otoczeniu, z ludźmi, których się kocha, po prostu sobie posiedzieć.
Nie trzeba mieć okazji, żeby było pięknie.
Pięknie musi być zawsze, drogo już niekoniecznie.
Proponuję wyruszyć na spacer do lasu i poszukać skarbów, a potem ustroić nimi stół do kolacji.
A jak pójdziecie to nie zapomnijcie zabrać ze sobą sekatora i ściąć kilka kwitnących gałązek.
Albo tylko takich, które mają liście, np. z młodej brzozy.
Obłędnie wyglądają w wazonie!
Ściskam Was mocno i życzę smacznego na resztę życia.
Dbajcie o siebie i rozpieszczajcie się na każdym kroku!
Alicja