***
Ledwo zamarzyło mi się totalne zdrowie i już dwa dni później, obie z Kaliną, leżymy chore.
Dopadło nas bardzo niemiłe przeziębienie i nic a nic nie chce odpuścić.
Głowa mi pęka, z nosa kapie i żeby się jakoś nie dać temu wszystkiemu, co rusz zaglądam do spiżarni w poszukiwaniu lekarstwa.
A temat spiżarni chodził mi już po głowie od jakiegoś czasu, więc wszystko jakoś tak zgrabnie układa się w nowy post 🙂
Otóż moje drogie- bardzo jestem ciekawa czy któraś z Was ma ten luksus i posiada w swoim domu prawdziwą spiżarnię?
Taką ze skrzypiącymi drzwiami, półkami po brzegi wypełnionymi sokiem malinowym i dżemami, gdzie odkłada do wystygnięcia ciasta i chowa przysmaki, żeby nie zostały wyjedzone przez domowników przed przyjściem gości?
Jeśli macie to piszcie, pokazujcie- z chęcią obejrzę.
A jeśli nie macie to napiszcie albo pokażcie, jak sobie poradziłyście w urządzaniu minispiżarni- jestem bardzo ciekawa, jakie miałyście na nią patenty.
U mnie, jak wiecie spiżarnia znalazła swoje miejsce w starej szafie.
Lubię ją bardzo, ale nie ukrywam, że marzy mi się zmiana aranżacji i domownicy mają przyzwolenie na wyjadanie ze słoiczków, żeby szybko znikały.
Będę wtedy mogła spokojnie poukładać w szafie nowe rzeczy, ale oczywiście nie mam zielonego pojęcia, gdzie w takim razie dam tegoroczne przetwory…
Więc może Wy mi coś podpowiecie?
Myślałam już o zrobieniu jakiejś półki, szafki, ale niestety moja kuchnia już niczego nie pomieści.
Jedyna alternatywa jest taka, żeby w tym roku nie robić przetworów, ale czym w takim razie będziemy się leczyć z zimie?
Alicja