Cieszyn, mały Wiedeń

 

 

 

***

 

 

Słuchajcie, wakacje już minęły, zaczął się natomiast sezon na wyjazdowe weekendy.
Dlatego postanowiłam przyjść z pomocą wszystkim tym, którzy nie wiedzą, gdzie się wybrać, szukają ciekawych miejsc, chcą zwiedzić ładne miasta.
Jedzicie do Wiednia! A jak nie możecie tak daleko, to przynajmniej do Cieszyna! 😉

A najlepiej i tu, i tu! Dlaczego? Bo to piękne i ciekawe miejsca, które zwiedza się nonszalancko.
Co to oznacza? Otóż nie trzeba pokonywać tysiąca kilometrów wzdłuż i wszerz, chodzić po deptakach tam i z powrotem. Wystarczy wybrać jedną z kawiarnii, zamówić kawę i chłonąć atmosferę miasta. Moim zdaniem to najlepszy sposób na poznanie klimatu zarówno Wiednia, jak i Cieszyna.
A jak kawa zacznie już działać i nogi same będą chciały być w ruchu, to wtedy wstaniecie lekko z krzesła i ruszycie w miasto i jego historię. 

 

Trochę historii

Co łączy te dwa państwa? Otóż moi państwo- wspólna przeszłość. Księstwo Cieszyńskie było związane z monarchią habsburską od 1526 r. Cesarz Franciszek Józef I był w Cieszynie czterokrotnie. Pomieszkiwał na cieszyńskim zamku i był uwielbiany przez mieszkańców. Na jego przyjazd bardzo się przygotowywano i cieszono się z jego wizyt. Podobno, gdy przyjmował miejscowych notabli rozkładał na Wzgórzu Zamkowym namiot i tam częstował ich obiadem oraz cukierkami ze swoją podobizną.

Wpływy austriackie w Cieszynie widać głównie w architekturze. Po wielkim pożarze w 1789 r. do Cieszyna sprowadzono wiedeńskiego architekta Józefa Kornhausela. Był on przedstawicielem biedermeierowskiej fazy klasycyzmu wiedeńskiego. Maczał palce w przebudowie rezydencji na Górze Zamkowej, w przebudowie cieszyńskiego Ratusza, ale także otrzymywał zlecenia od cieszyńskiej arystokracji. Na przykład od hrabiów Saint Genois d’Anneaucourt, dla których zaprojektował trzecie skrzydło ich miejskiej siedziby, tzw. Pałacu Larischów, obecnie Muzeum, do którego koniecznie trzeba się udać. W skrzydle tym zaprojektował pałacową stajnię, w kształcie koła, w której obecnie znajduje się Cafe Muzeum, gdzie podaje się najlepsze w Cieszynie desery i pyszną kawę. 

Niedaleko Cafe Muzeum znajduje się kamienica, która w 1912 r. została wykonana według projektu wiedeńskiego architekta Kiliana Köhlera. Przez wiele lat mieścił się w niej „Hotel pod Brunatnym Jeleniem”. Ogromny i przepiękny. 

„Na trzech piętrach mieścił on 67 pokoi hotelowych z tzw. angielskimi łazienkami, centralnym ogrzewaniem, elektrycznym oświetleniem, wentylacją, lodówkami oraz z luksusowo wyposażoną w stylu secesyjnym kawiarnią, salonem dla dam, restauracją, salą koncertową i balową, zimową kręgielnią oraz specjalnymi pokojami klubowymi przeznaczonymi dla spotkań cieszyńskich stowarzyszeń. Hotel urządzony został według najnowocześniejszych wiedeńskich wzorów i stołecznego szyku. Specjalnością restauracji była tradycyjna wiedeńska kuchnia, kawiarnia serwowała typowe austriackie ciasta i desery z nieodłączną kawą parzoną na wiele sposobów.”

Popularnością cieszyła się i cieszy kawa po wiedeńsku, której najlepszy asortyment dostarczała, znajdująca się przy ul. Głębokiej, palarnia i skład kawy znanej wiedeńskiej firmy Juliusa Meinla. W Cieszynie, jesienią, odbywa się konkurs na najlepszy strudel. Taki przepis na strudel znalazłam na przykład w internecie- pochodzi z początku XIX w.

 

Przepis na strudel

„Z szklanki wody z łyżeczką octu i troszką soli oraz mąki, najlepiej by była mąka gładką, zaczyniasz ciasto. Mąki wychodzi niecałe 1/2 kg. Ciasto musi być nie za gęste ani nie za rzadkie. Następnie, jak ciasto nie będzie się lepiło do rąk – posmarujesz je masłem i nakryjesz gorącym glinianym rondelkiem, pozostawiając je tak godzinę przeszło. Do rozciągnięcia ciasta musisz sobie przygotować stół nakryty czystym obrusem, posyp go mąką, pod obrus daj na środek stołu płytki, dnem do góry odwrócony talerz. Ciasto kładziesz trochę rozpłaszczone na środku obrusa, na talerz i rozciągasz dookoła. Pamiętaj, aby nie było rozciągnione bardzo cieniutko, bo będzie pękać. Kraj jest grubszy i to trzeba obciąć. Zostaw go na serwecie aby przeschło. Rozciągnione ciasto dobrze skrapiasz najpierw roztopionym masłem, następnie sypiesz dobrze bułkę tartą potem dajesz jabłka pokrajane w cienkie plasterki z łupką, posypujesz dobrze cukrem pudrem i na koniec cynamonem, rodzynkami, skórką pomarańczową, a można jeszcze i drobno usiekanemi, słodkiemi migdałami. Następnie z jednej strony zagniesz ciasto trochę a resztę rolujesz podnosząc ciasto rękami spod spodu wraz z obrusem i tak ciasto samo się zawija do końca. Umieszczasz je na długiej wysmarowanej grubo masłem i osypanej bułeczką blasze i wierzch smarujesz masłem, albo skręcone w ślimak w rondlu. Pieczesz strudel w gorącej rurze całą godzinę. Gdy się dopieka, możesz go polać śmietaną, a gdy jest gotowy posypać cukrem.”

Dzisiaj wpływy wiedeńskie widać np. w takich budynkach jak liceum im. Osuchowskiego (jest naprawdę piękny!), willi przy ul. 3 Maja i kamienicy na rogu Górnego Rynku i ul. Limanowskiego. 

Jednym z bardziej znanych architektów po szkole wiedeńskiej, który pracował w Cieszynie, był Robert Lewak. Jeden z zaprojektowanych przez niego domów śni mi się po nocach. Stoi pusty już ponad piętnaście lat i działa niemożliwie mocno na moją wyobraźnię. Marzę, żeby kiedyś był mój. 🙂

Kolejnym pięknym przykładem wiedeńskich wpływów jest teatr im. A. Mickiewicza, który powstał w 1909 r. Został zaprojektowany w stylu neobarokowym przez Ferdinanda Fellnera i Hermanna Helmera, architektów znanych w całej Europie. Widownia teatru pomieści 630 widzów, a sam teatr znany jest z tego, że kręcono w nim sceny z „Ziemi obiecanej” i „Heleny Modrzejewskiej”.

Miejscem nawiązującym do przeszłości jest także Kamienica Konczakowskich. Znajduje się na Rynku i dziś mieści się tam restauracja. Bruno Konczakowski był największym cieszyńskim kolekcjonerem, a pasję swoją odkrył właśnie na studniach w Wiedniu. Ogromna część jego zbiorów znajduje się w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu, reszta w Muzeum w Cieszynie.

 

Kilka ciekawostek

Co do przeszłości to znalazłam jeszcze kilka ciekawostek na temat mojego miasta. Niektóre szczerze mnie ubawiły, np. ta, że Cieszyn jest największym miastem w Europie, bo nie zmieściło się w jednym państwie (Cieszyn razem z Czeskim Cieszynem ma nieco ponad 63 tys. mieszkańców więc wcale nie tak dużo.)

Albo ta super rzecz, o której nie wiedziałam, a która mogłaby mi ułatwić życie już dawno temu, bo przechodzę tą drogą codziennie po kilka razy- otóż kiedyś wierzono, że przejście podcieniami na rogu ul. Głębokiej i Olszaka przynosi nieszczęście. Miejsce nazwane było „diabelskimi laubami”, dziś już  podcienia nie istnieją, ale nie mam pewności, czy pech też już tam nie działa. 

A co do Wiednia to nie wiem czy wiecie, ale w cieszyńskiej mleczarni produkowano masło Teebutter, które wędrowało później na cesarski stół i do wiedeńskich sklepów. Dzisiaj podobno masło o tej nazwie można jeszcze spotkać w austriackich sklepach, ale to już zupełnie coś innego.

Tyle z przeszłości.

 

Miasto dzisiaj

Dzisiaj miasto kusi przede wszystkim wydarzeniami kulturalnymi, ale kojarzy się głównie z Rotundą św. Mikołaja, która znajduje się na banknotach dwudziestozłotowych.

Miłośnikom kina i teatru znane są organizowane w Cieszynie takie festiwale, jak na przykład— Przegląd filmów polskich, czeskich i słowackich „Kino na Granicy”, festiwal teatralny „Bez Granic” czy festiwal filmowy „Wakacyjne kadry”.

Jeśli będziecie w Cieszynie koniecznie zajrzyjcie do jednej z ciekawszych cieszyńskich kawiarni „Kornel i przyjaciele” przy ul. Sejmowej. Tutaj nie tylko oszalejcie na punkcie kawy, ale też będziecie mogli kupić sobie, wyselekcjonowane przez właścicielkę, naprawdę ciekawe książki. 

Mam nadzieję, że spotkamy się tu i wypijemy razem kawę. Wtedy wszystko dokładnie Wam opowiem i z chęcią oprowadzę po moich ulubionych miejscach.

Ps. zapomniałabym o najważniejszym! Koniecznie musicie spróbować cieszyńskich kanapek śledziowych! Bez tego wyjazd będzie niezaliczony! 

 

 

 

***

 

 

   

    

 

 

 

    

   

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *