*** Za kilka dni Wielkanoc… inna niż wszystkie do tej pory. Pozbawiona gwaru, śmiechu, bardziej samotna… Tą inność będziemy też odczuwać w dekoracjach, bo przecież nie wszystko da się teraz kupić, z różnych powodów… Ale! Cała ta trudna sytuacja zmusza mnie, a raczej zachęca do tego, żeby właśnie ta Wielkanoc była wyjątkowa i warta zapamiętania. I to nie dlatego, że zabraknie rodziny lub będzie uboższa o pewne potrawy lub dekoracje. Na przekór losowi postanawiam udowodnić sobie, że tyle ile jest wystarczy, że można się cieszyć z małego, i że może to okazać się najwięcej w historii naszego życia. Tak więc u nas tegoroczna Wielkanoc będzie jeszcze bardziej odświętna, jeszcze bardziej uroczysta i jeszcze piękniejsza niż zazwyczaj. Jak to zrobię? Bardzo prosto. Kiedy będę piekła ulubioną babkę Piotra, tą z rodzynkami, będę zachowywała się tak, jakby to była potrawa z królewskiego dworu. Kiedy będziemy malować pisanki […]
Kategoria: projekt Ali – blog
Sasanki
*** Najbardziej w wiośnie kocham te pierwsze promienie słońca, które wyganiają z domu wszystkich. Te pierwsze spacery po mieście w lżejszych ubraniach. Te wyjścia, kiedy to załatwienia, które sobie zarządzam nie są konieczne i dlatego właśnie takie miłe. Tak, jak na przykład te, że trzeba kupić kwiaty na stół albo że koniecznie, ale to koniczne potrzebuję świeżych warzyw i owoców, na już 😉 You know what I mean :)) Wtedy to najczęściej wyruszam na cieszyński rynek i na jego główną ulicę- Głęboką. Tam właśnie najczęściej zakwitają pierwsze sasanki, zawilce, pierwiosnki, krokusy i żonkile. Tam na jesień najszybciej spadają liście i starymi, dobrymi dłońmi są układane w piękne bukiety, tam najpierw pokazują się orzechy laskowe albo włoskie, już wyłuskane, żeby było nam łatwiej. W zimie to tam najlepiej kupować ciepłe rękawice z jednym palcem z prawdziwej wełny w pięknych, prostych kolorach. Bo tam moi państwo przesiadują Staruszki. Mają […]
Inna wiosna
*** Doskonale pamiętam dzień, kiedy robiłam te zdjęcia. To był bardzo miły i spokojny poranek. Pamiętam, jak cieszyłam się z zakupionych tego dnia ziół, jak obsadzałam kwiatami balkon, jak mocno tego dnia czułam wiosnę… Od tamtego dnia minęło trochę czasu… jak mgnienie oka. Nawet nie przypuszczałam, w jak innym czasie będę do tamtego momentu wracać, ile się zmieni… Nigdy nie przyszłoby mi od głowy, że życie może się tak diametralnie zmienić, że będą zmuszona do zupełnie innej rzeczywistości, że inne rzeczy będą cieszyć. Na początku wydawało się to niemożliwe do wyobrażenia, a co dopiero do zrobienia. Ale… człowiek potrafi odnaleźć się w każdych warunkach… Historia już nie raz tego dowiodła, niestety. I choć marzę, żeby świat wrócił do równowagi, to cieszę się z mojej umiejętności dostosowywania się do nowego. Cieszę się z kochającej rodziny, z którą zamknięcie to przyjemność, a nie męka, z pasji, jaką […]
A potem przyszły święta…
*** A potem przyszły święta… I jak to w tym czasie zwykle u nas bywa nastawiliśmy się na ciszę i spokój. Każdego roku jesteśmy 'tu i teraz’ najbardziej właśnie w święta. Jest rodzinnie, w naszej czwórce, z jeszcze małymi dziećmi, z ogromnym jeszcze zdziwieniem dla świata i jego spraw. Z dziecięca radością z prostych rzeczy. Nacieszyliśmy się sobą, nagadaliśmy. W końcu mieliśmy czas, żeby zwolnić i odpocząć. Przed świętami byłam całkowicie pochłonięta przygotowaniami do otwarcia Niszy, więc nawet nie poświęciłam zbyt wiele uwagi bożonarodzeniowym dekoracjom w domu. W zasadzie wyciągnęłam z pudeł to, co miałam i pozwoliłam dziewczynkom się tym zająć. I jak normalnie zawsze chcę mieć ostatnie zdanie w sprawie wyglądu choinki i zawsze walczymy o to, czyj pomysł zostanie zrealizowany, tak w tym roku zupełnie odpuściłam i ozdoby wieszały Kalinka i Janka. Zrobiły to najpiękniej na świecie… Zawiesiły na choince wszystko to, co najbardziej im […]
Wiedeń- szybki wypad na kawę
*** Łatwo poznacie po mojej fryzurze, że te zdjęcia czekały na publikację równiuteńki rok. Nie robi to większej różnicy, bo wydaje mi się, że przez ten czas Wiedeń wcale nie zbrzydł i że w dalszym ciągu warto go odwiedzić. Nie ma co ukrywać, że z Cieszyna do Wiednia to rzut beretem, więc ktoś taki jak ja może sobie po prostu wyskoczyć tutaj na kawę i jeszcze tego samego dnia wrócić do domu. Nie sądźcie, że to moja codzienna praktyka, ale wiedźcie, że gdybym tylko mogła to bym tak robiła. Ten wpis to równowaga do posta o Cieszynie. Niech to będzie komplet. Zostawiam Was ze zdjęciami i szczerym zapewnieniem, że Wiedeń jest najpiękniejszym miastem w jakim byłam. ***
Cieszyn, mały Wiedeń
*** Słuchajcie, wakacje już minęły, zaczął się natomiast sezon na wyjazdowe weekendy. Dlatego postanowiłam przyjść z pomocą wszystkim tym, którzy nie wiedzą, gdzie się wybrać, szukają ciekawych miejsc, chcą zwiedzić ładne miasta. Jedzicie do Wiednia! A jak nie możecie tak daleko, to przynajmniej do Cieszyna! 😉 A najlepiej i tu, i tu! Dlaczego? Bo to piękne i ciekawe miejsca, które zwiedza się nonszalancko. Co to oznacza? Otóż nie trzeba pokonywać tysiąca kilometrów wzdłuż i wszerz, chodzić po deptakach tam i z powrotem. Wystarczy wybrać jedną z kawiarnii, zamówić kawę i chłonąć atmosferę miasta. Moim zdaniem to najlepszy sposób na poznanie klimatu zarówno Wiednia, jak i Cieszyna. A jak kawa zacznie już działać i nogi same będą chciały być w ruchu, to wtedy wstaniecie lekko z krzesła i ruszycie w miasto i jego historię. Trochę historii Co łączy te dwa państwa? Otóż moi państwo- wspólna […]