Byle do śniegu

Deszczowo i pochmurnie…

Wstałam w dobrym nastroju, choć mocno zmęczona po nocnym wstawaniu do Janki.

Z każdą minutą ulatywał mi entuzjazm. Czułam to niemal fizycznie.

Sprzęty domowe sprzysięgły się przeciwko mnie, zegar znowu zaczął żyć swoim życiem, zupełnie nie przejmując się moim gorączkowym bieganiem po domu.

Robiłam się coraz bardziej nerwowa i gdy, po raz szósty tego dnia, zadzwonił do mnie jakiś dziwny numer z informacją, że wygrałam odkurzacz- wybuchłam.

🙂

Pomyślałam, że to nie może być prawda 🙂 🙂

Powiedziałam Pani, że rozmowa się nam nie uda i wysłałam ją w kosmos.

Potem dopiero napiłam się kawy.

Przeszło…

Powinnam była wypić ją wcześniej.

Bo bez słońca jestem niedobra dla ludzi i siebie.

Chcę, żeby było jasno, biało, czysto.

Brakuje mi światła, mieszkanie tonie w mroku, zapalam wszystkie lampy, świeczki…

Byle do śniegu.

Tylko pod takim warunkiem zniosę tę szarość.

U Was też tak?

Pozdrawiam spod koca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *